Kazimierz Bogdan Schütterly

WSPOMNIENIE

6 maja 2010r. we Wróblowicach zmarł w wieku 67 lat Kazimierz Bogdan Schütterly, wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Bez Barier”, emerytowany nauczyciel, dyrektor Szkoły w Czarnej (Bieszczady), wcześniej działacz polityczny, potem dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Brzesku, a przez całe życie harcerz i miłośnik Bieszczad.

Kazimierza poznałem, gdy był dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury w Brzesku. Z podziwem obserwowałem Jego zapał i pasję w pracy. W tamtych czasach (lata osiemdziesiąte) na tle innych placówek kultury, brzeski MOK wyróżniał się niekonwencjonalną działalnością i tętnił życiem od rana do wieczora. Wystawy, koncerty muzyczne, panele dyskusyjne i obozy – oczywiście z harcerzami i rzecz jasna w Bieszczady, to było to coś innego, coś co wyróżniało brzeską placówkę kultury spośród innych. Nic dziwnego, że dostrzegła to Kapituła Nagrody „Uskrzydlony” i w 1990 roku uhonorowała tym prestiżowym tytułem dyrektora brzeskiego MOK-u. Potem w latach 90-tych o Schütterly’m w naszych stronach słuch zaginął. Wraz z rodziną przeniósł się do ukochanych Bieszczad, gdzie zasłynął jako dyrektor Szkoły Podstawowej w Czarnej. Na początku tej dekady powrócił tutaj… na Zakliczyńską Ziemię. Choć zdrowie coraz bardziej mu nie dopisywało, to nie stronił od aktywności społecznej angażując się w pracę w stowarzyszeniach, m. in. SPiRG oraz SPON „Bez Barier”. Wieczorami z prezesem Stowarzyszenia „Bez Barier” doktorem Jerzym Woźniakiem snuł plany utworzenia przedszkola integracyjnego, środowiskowego domu samopomocy, nie tylko mocnego wsparcia dzieci niepełnosprawnych i z rodzin potrzebujących opieki, ale również tych najbardziej uzdolnionych z terenu naszej gminy. To dla nich powstawały kolejne programy stypendialne. Nigdy nie stał obok, bezczynnie, wrażliwy na ludzką krzywdę i niesprawiedliwy los starał się pomagać innym jak umiał najlepiej.

Był też częstym gościem zakliczyńskiego ratusza. Lubił usiąść w Klubie Spytko przy szklance czerwonego barszczu lub herbacie, poczytać prasę, obejrzeć nową wystawę. Zawsze życzliwy, chętnie dzielił się swoimi uwagami, ale nie z pozycji mentora, ani nawet starszego kolegi. Takim Go zapamiętam. Jeden z przyjaciół Kazimierza Bogdana na wieść o śmierci zamieścił w internecie wiersz, który bardzo oddaje kwintesencję jego życiowej filozofii, a że poezję lubił i dobrą się zachwycał zatem wierszem chciałbym Cię Bieszczadzki Wędrowcze pożegnać – spoczywaj w pokoju!

Kazimierz Dudzik

Marian Dziwisz

Kazimierzowi Bogdanowi Schütterly’emu

            *    *    *

Odszedłeś by tym mocniej być
przy tych ogniskach, które rozpaliłeś
Aby gawędę w leśnej ciszy pleść
o wędrowaniu i o trosce
Odszedłeś bo dla Ciebie Pan
na Bieszczadzkiej niebieskiej łące
pod Niebiańskim Hnatowym Berdem
OSTOJĘ zbudował i Suchorzecki rozpalił kominek
A przecież żal, że nie będziesz z nami
porannej rosy pił w to święto, o którym marzyłeś
Stulecia harcerskiego ruchu czcił
na pooranej bólem ziemi…
Ale to nic… dla Ciebie też
będzie rozbrzmiewać pieśń,
I „Ulubiony kolor zielony” tam w górze
będzie Ci się śnił.
Odszedłeś by tym mocniej być
w każdym wspomnieniu.
Odszedłeś, ale my mamy wiarę
i pieśń:
„przy innym ogniu w inny czas
Do zobaczenia znów”.